Forum Forum Klasyków Strona Główna Forum Klasyków
Instytut Filologii Klasycznej UAM
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Błądzę, siostry i bracia, błądzę...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Klasyków Strona Główna -> Pogadanki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ita




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z choinki urwana

PostWysłany: Czw 16:52, 21 Sie 2008    Temat postu:

Młody jest. Jeszcze go podręczę, spytam, czy sobie jaja ze mnie, niewinnej, robi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Czw 18:28, 21 Sie 2008    Temat postu:

A to diecezjalny czy zakonnik jakiś? Może trzeba zbadać, gdzie go uczyli i nawrócić prowadzącego? (Ewentualnie zaproponować własną kandydaturę, hue hue...)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:47, 24 Wrz 2008    Temat postu:

Jestem w trakcie robienia praktyk w gimnazjum (z przyczyn niezależnych ode mnie, no dobrze, ode mnie też - nie spieszy mi się). Po dwóch tygodniach jeżdżenia na lekcje, obserwacje, dyżury, podczas których z zafascynowaniem patrzyłam na bijące się, biegające, wrzeszczące dzieci, do mojej nauczycielki dotarło (jest nieco zakręcona), że studiuję (oprócz polskiego) także łacinę. Zrobiła wielkie oczy, skupioną minę, wysiliła się nieco i... wydusiła z siebie: Puella puchra est. Cisza. Czekałam z napięciem na ciąg dalszy, który... nie nastąpił. To było wszystko, co zapamiętała, po dwóch latach lektoratu. Byłam pod wrażeniem.

Co ciekawe, zdanie, które zazwyczaj recytują mi przygodnie poznane osoby, mające w przeszłości kontakt z łaciną, to: Puer bonus est.

Ito, a jak z tymi deklinacjami/koniugacjami?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ita




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z choinki urwana

PostWysłany: Czw 12:00, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Ksiądz od tamtego czasu nie pojawił się w mym życiu...Ale liczę na to, że w końcu go spotkam i wyjaśnimy sobie ten dylemat...

A ja jutro kończę praktykę w gimnazjum:D I jedno jest pewne: nie będę za nim tęsknić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gniezno / V rok lat-pol

PostWysłany: Czw 12:41, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Eh, jak tak sobie poczytuję tutaj forum (bo czytam je nieprzerwanie, tylko lenistwo nie pozwala się odezwać Razz), to jakoś nie wiem czy mam ochotę kolejny wrzesień poświęcić na praktyki. A jednak trochę czasu tam spędzić trzeba. Ale mówcie o nich jakoś tak pozytywniej Smile

Nasz ksiądz - kapelan harcerstwa w Gnieźnie, jak słyszy, że studiuję nie tylko polski a łacinę, zaczyna do mnie mówić OJCZE NASZ po łacinie i PO GRECKU Smile Albo czyta mi Biblię po grecku, as z niego i tyle Smile Coś tam jeszcze pamięta Very Happy
Wiem zapytam go przy okazji ile go nauczyli koniugacji/deklinacji.

Bo może faktycznie jest 36? Razz Może zalicza się tam jako osobna revertor, coepi, audeo i inne takie cacuszka Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ita




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z choinki urwana

PostWysłany: Czw 17:49, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Tak właśnie podejrzewam. Ale bezsensu mnożyć koniugację, skoro można zrobić to po prostu "czasowniki nieregularne", co nie? Rolling Eyes

A dziś słyszałam wyznania chłopaka, który jako 16-latek zakochał się w księdzu i ten ksiądz nawet go wprowadził w "życie seksualne mężczyzn", nie ma to jak praktyka, ha! Ale, niestety, złamał mu potem serce, chyba go zdradzał. Znaczy się ksiądz zdradzał, chłopak potem łykał leki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:24, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Hekate, usiądź wygodnie i poczytaj. Napiszę Tobie "całą prawdę i tylko prawdę" o praktykach (oczywiście, z mojego punktu widzenia i, oczywiście, z przymrużeniem oka).

Szkoła podstawowa. Pierwsza lekcja. Klasa 5. Siadam cichutko z tyłu, żeby dzieci nie speszyć. A tu niespodzianka - dzieci niesamowicie ucieszone, że będą miały ze mną lekcje (to ta buźka grzecznej dziewczynki). Słyszę, że mam śliczny sweterek (fakt, mój ulubiony, jasnoniebieski). Myślę sobie: ja cię kręcę, lubię te dzieciaki Razz
Na lekcjach średnionudno. Czasem zdarzy się jakiś łepek, który (najczęściej nieświadomie) rozbawia uczącego. Zadania domowe, które im zadasz, sprawią Tobie niesamowitą uciechę. Ja poprosiłam o zrobienie kartek z życzeniami. Nie liczę tu dzieci, które wykonały menu czy zaproszenie (to też było na lekcji, troszkę im się pokiełbasiło). Mojej współlokatorce najbardziej spodobał się Jacek, który zrobił kartkę z życzeniami dla... wszystkich Jacusiów z okazji ich święta i podpisał się jako Agatka. Kilka chłopców było bardziej krwiożerczych: nie bardzo zrozumiałam (ach, nie ta wyobraźnia!), o co chodziło z życzeniami do jakiegoś lorda, żeby zabił jak najwięcej wrogów, z opisem metod zabijania (5 klasa!), z informacją o organizacji jakiegoś turnieju na jego cześć. Ilustracje były porażające, hehe.
Klasa 6, rozgadana, nie do uspokojenia. Gardło można by sobie zedrzeć. Ale po co krzyczeć? Przecież spokojnie można zrobić sprawdzian! Albo odpytać kilku wybitnych... Wink
Ostatnia lekcja. Klasa 5, gadają, gadają, gadają. Na mnie prawie uwagi nie zwracają. Myślę sobie: ja cię kręcę, ale te dzieciaki są wredne! Razz Ostrzegam: jeśli za chwilę się nie uspokoicie, zrobię kartkówkę. Nie wierzą, przecież nie wyglądam na taką straszną. Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. Wysyłam jednego do tablicy, zwracam drugiemu uwagę. Ok, robi się cisza. Względna. Na jakieś 5 minut. Dobra, koniec z dobrocią. Chowamy książki i zeszyty. Rozdaję kartki. Pytania: to na ocenę? Skarbie, a pisałeś kiedyś kartkówkę nie na ocenę? A my myśleliśmy, że pani żartuje! Ja nigdy nie żartuję... jak grożę. A pani to wcześniej zaplanowała, bo wpisała pani datę i naszą klasę. Tak, skarbie, ale zamierzałam zrobić to Z WAMI, a nie WAM. Szok. A ja czuję przewrotną radochę Razz

Dobra, odrobinę poważniej: podczas praktyk nie masz za bardzo możliwości poznać klasy, więc prowadzenie lekcji jest średniomiłe (zwłaszcza jak nie wpadniesz na to, by poprosić uczniów o zrobienie kartek z imionami, potem musisz posiłkować się czymś w rodzaju: "dziewczynka w czerwonym sweterku", "chłopczyk, który chowa się przede mną" itp.). Zanim zdążysz poznać wszystkich imiona (niektórych poznasz bardzo szybko, hehe), praktyki się kończą. Wiesz, co jest najprzyjemniejsze? Władza Wink poczucie, że panujesz nad sytuacją, że przez chwilę to ty szefujesz (jakkolwiek to dość złudne, o czym można przekonać się bardzo szybko i bardzo łatwo). Lubię prowadzić lekcje, lubię rozmowy z uczniami (zwłaszcza jak dociera do nich moja (auto)ironia), lubię ich uczyć (niektórzy tak bardzo chłoną wiadomości) i lubię się uczyć dzięki nim. Po prostu, ich lubię - nawet jeśli znajdują się między nimi prawdziwe potwory.
Czego nie lubię: papierów, sterty konspektów, które na mnie czekają i do których nikt nie zajrzy, poza metodyk. Nie lubię tych chwil, gdy jestem bardziej rozkojarzona niż zwykle i w połowie zdania zapominam, o czym mówię (o ile moi przyjaciele już się do tego przyzwyczaili i zwyczajnie czekają, aż mi się przypomni, lub zmieniają temat, bo i tak nie rozumieli, o czym mówię, to uczniowie czasem dziwnie na mnie zerkają, ale spoko, do tego też już nawykłam). Nie lubię, gdy zapominam o rzeczach podstawowych - np. zapalenie światła w klasie (dla mnie jest jasno) lub podyktowanie notatki. Ale to cała ja. Z organizacją trochę na bakier.

Gimnazjum. Hmmm, to całkiem inna historia. Być może miałam pecha, ale trafiłam do trzech klas. 1b - czasem zdarzyło się, że ktoś powiedział coś sensownego. Dla większości przeczytanie 4 stron tekstu w podręczniku to zbyt trudne zadanie. 2c - dwie osoby jeszcze myślą (od czasu do czasu). Co prawda, prawie wszystkich przerosło polecenie znalezienia rymów w wierszu (no wiecie, jak ktoś szuka rymu w środku wersu, to niekoniecznie go znajdzie, prawda?). 3b - będę brutalna - takich "głąbów" (inaczej się tego ująć nie da) dawno nie widziałam. Podmiot, orzeczenie, rzeczownik? A co to? Do czego to? Myślałam, że to żarty, ukryta kamera, kto ich tam wie. Nauczyciel (męczy się z nimi od zeszłego roku) oświecił mnie, że to gimnazjalna rzeczywistość. Cóż...

Liceum nadal na mnie czeka. Więc refleksje napiszę najpewniej w grudniu.

Rada dla Ciebie: przygotuj się do lekcji, przynajmniej przeczytaj tekst, który zadałaś dzieciom. Dziś rano tata wiózł mnie (moje prawko straciło ważność Crying or Very sad) do szkoły na ostatnią lekcję. Już wyjeżdżamy, gdy uświadamiam sobie, czego zapomniałam - no tak, podręcznik. Wsiadam do samochodu, otwieram książkę, przeglądam tekst, który będę robić dzisiaj (dobrze by było znać chociaż stronę w podręczniku, żeby nie szukać potem w spisie treści). Kątem oka widzę przejętą minę taty: córeczko, jesteś nieprzygotowana do lekcji?! (emerytowany nauczyciel matematyki, czuję się jak w szkole) Ależ skąd, tatku! Konspekt lekcji zrobiłam przecież, tylko nie wiem jeszcze, na jaki temat...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:25, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Tylko ani słowa mojej metodyczce, proszę...

:hamster_bigeyes:


Ostatnio zmieniony przez Aleksandra dnia Pon 13:32, 29 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:04, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Żeby nie było, że znów nadaję sama (jakoś te posty strasznie mi się wydłużają, czyżbym dostała napadu weny o kilka godzin za wcześnie?):
jak Wam, praktykantom, szkoła się podoba/podobała? Bo nie wątpię, że macie do opisania jakieś kwiatki Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ita




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z choinki urwana

PostWysłany: Pią 19:33, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Praktyki, poza tym, że czuję się po nich jak zdeptana ściera do podłogi, to niesamowite przeżycie! Naprawdę nie ma się co martwić, wystarczy podejść do nich z myślą "Ok. Zawsze to jakiś doświadczenie. No i można się pośmiać." Oj można się pośmiać, można...
Jeśli w podstawówce dziecko walnie jakąś głupotę typu (streszczenie przypowieści o siewcy): "Pan Jezus chodził i rzucał ludzi o ziemię?" lub pomysli się i powie "pszczenica" zamiast "pszenica", to zapewne zrobią to ze zwykłej niewiedzy. I jak się nad tym załamywać? Nie da się! Uśmiech sam wyskakuje na gębę! I jeszcze jak masz w klasie śliczną dziewczynkę z wielkimi, niebieskimi oczętami, która patrzy na ciebie jak na obrazek, to serce się rozpływa. Ja nie straszyłam żadnymi lartkówkami, sprawdzianami. Ale spoko, moje dzieciaczki też były normalne, czyli hałaśliwe. Ale to raczej z mojej winy - chciałam, żeby były głośne, żartowały. Wiem, Aleksandro, jak lekcja wygląda u ciebie;) Dzieci muszą siedzieć prosto i cicho. Ja innej wymagam atmosfery - luźnej. I choć chwilami było naprawdę głośno (ciągle nie uleczyłąm gardła po tym miesiącu), to ile się miłych słów o sobie nasłuchałam, jak dzieci się smuciły, że odchodzę - to jest bezcenne Smile
Ale to było o podstawówce.
W gimnazjum na początku zrozumiałam, że chodzi o przeżycie. Starałam się rozluźnić lekcję podobnie jak w podstawówce, ale okazało się to zbędne Cool Klasa I - kochane dzieci, dopiero co opuściły podstawówkę, jeszcze niewinne. Niewinne, bo w lasach III wszytsko się kojarzyło z seksem, oto lista tego, co podczas lekcji robią trzecioklasiści:
-śpiewanie, tańczenie podczas lekcji
-słuchanie muzyki
-rzucanie kredą/gumką/linikjami/papierami/butelkami/wszytskim innym, co sobie wyobrazicie
-chodzenie po klasie
-wychodzenie z klasy
-jedzenie na lekcji, picie
-przeklinanie, wykonywanie jednoznaczych gestów
-spanie
-czytanie czegokolwiek innego, oby tylko nie tego, co pani kazała
-malowanie
-przezywanie się
Nie pamiętam, jestem zmęczona, jak tylko sobie to przypomnę.
Gardło też się nieźle zdziera, ale...
Bezcenne, gdy gimnazjalista kłania się przed szkołą; gdy krzyczy na całą klasę "Niech pani prowadzi lekcję, bo z panią fajnie i ciekawie!"; gdy Sebastian na rzęsach staje, aby zwrócić swoją uwagę i zostać skrzyczanym; gdy gimnazjalista prosi, abyś została na zawsze....

Podsumowując: praktyki są świetne! ale w szkole na pewno nie będę pracować. Za dużo frustracji. Szczególnie, że jak im powiesz np. Zinterpretuj wiersz "Miłość" Czesława Miłosza, a cała klasa jak jeden mąż:
kto mówi? Miłosz
o czym? o miłosci
jak? wierszem
do kogo? do nas
po co? nie wiem
Ręce załamywałam, kazania waliłam, straszyłam testem (bo to III klasa była), uświadamiałam - na nic, mają cię głęboko gdzieś. Aleksandra ma rację - zwykłe głąby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Sob 1:26, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Aleksandra napisał:


Co ciekawe, zdanie, które zazwyczaj recytują mi przygodnie poznane osoby, mające w przeszłości kontakt z łaciną, to: Puer bonus est.



Mi niecały miesiąc temu przygodnie spotkany w pociągu relacji Słupsk-Katowice student polibudy wyrąbał: "Quidquid latine dictum est, altum videtur". Możecie sobie wyobrazić, jak mi szczęka opadła Smile

ita napisał:

A dziś słyszałam wyznania chłopaka, który jako 16-latek zakochał się w księdzu i ten ksiądz nawet go wprowadził w "życie seksualne mężczyzn", nie ma to jak praktyka, ha! Ale, niestety, złamał mu potem serce, chyba go zdradzał. Znaczy się ksiądz zdradzał, chłopak potem łykał leki.


Co Ty, Ito, karierę w Fakcie planujesz?


Ostatnio zmieniony przez lamia/lesbia dnia Sob 1:30, 27 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Sob 2:14, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Praktyki, ha! Cudowna rzecz, tylko-nie dla wszystkich
Powołania do zawodu nigdy nie miałam (co bardziej egzaltowani wykładowcy z bloku pedagogicznego potrząsali z potępieniem głowami nad taką nieodpowiedzialną postawą, realiści tylko uśmiechali się z politowaniem. Coś w stylu "nikt nie chce iść do szkoły a i tak każdy tam trafi". Hmm. Zawsze to lepsze niż umoralniające kazania), toteż do praktyk podchodzę raczej jako do doświadczenia egzystencjalnego niż zawodowego, he he. Podstawówka: wszechobecne ADHD, jeden stwierdzony przypadek zespołu Tourette'a (teraz tylko czka na lekcji, wcześniej ponoć mówił brzydkie wyrazy), jedna kompletna patologia. Bez przerwy gada, próbuje wyleźć przez okno, komentuje atrakcyjność lekcji, poziom intelektualny kolegów i prowadzącej. Używa słów "powszechnie uznawanych za obraźliwe." W zasadzie go rozumiem, też mam poczucie, że tracę czas. Poza tym wszyscy są hiperaktywni, jeśli chodzi o to, co nieistotne, raczą mnie opowieściami o swoich domowych zwierzętach i przypadkach rodzinnych, zadają osobiste pytania (ile pani ma lat?), czasem nawet prawią komplementy, w które z zasady nie wierzę. Generalnie mało kto uważa, chociaż pewne zainteresowanie wzbudził temat tworzenia formy nazwiska córki od nazwiska ojca (psze pani, a ja jak bym się nazywała w dawnych czasach?). Poza tym, zauważyłam, że dzieci bardzo lubią wykonywać polecenia, które same sobie wydały. I rysować. Z pisaniem jest już gorzej, można im napisać na tablicy "humor", a w zeszycie i tak pojawi się "ch" (nie, nie chodzi mi o brzydkie słowo). A zabieranie sobie przyborów szkolnych? A kłótnie na lekcji? (Bo ona się na mnie gapi) Donosy? Jedzenie? Podlewanie kwiatków, bo się na przerwie nie zdążyło? Jakaś dziewczynka, która znalazła w "To lubię" fragment komiksu Witch i pyta, czy może go czytać, zamiast oglądać mało interesujące zdjęcia chmur. "NIE! (&^%$#) -odpowiadam, teraz oglądamy chmury, Witch będzie kiedy indziej!", modląc się w duchu, żeby reszta dzieciaków się nie zorientowała, jakie skarby zawiera ich podręcznik. Mimo, że przecież i ją doskonale rozumiem, bo sama czytałam ten komiks z pewnym zainteresowaniem poprzedniego wieczoru, a chmury są małe, brzydkie i wszystkie do siebie podobne, więc nie wiem, jak można uczyć się na ich podstawie opisu przyrody. I to jeszcze w ramach wstępu do zachodu słońca z Pana Tadeusza [Jakiś bęcwał wymyślił, że dla dzieci najatrakcyjniejszą częścią P. T są opisy przyrody. No comments. ]. Wszystko to niby drobiazgi, ale w zestawie potrafią zmienić się lekcję prawdziwe piekło Wink
Po trzeciej lekcji czuję, że wysiadają mi struny głosowe. Może jakbym miała wcześniej jakieś ćwiczenia z emisji głosu, to bym umiała używać przepony zamiast drzeć się jak stare gacie przy pomocy tychże nieszczęsnych strun.
Ogólnie rzecz biorąc, ładnie... a będzie jeszcze ładniej, bo w gimnazjum do tej pory lekcji nie prowadziłam
Aleksandro, żeby taka feministka, jak Ty pisała "moja metodyk"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ita




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z choinki urwana

PostWysłany: Sob 12:21, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Jednym słowem - żadna z nas nie ma jakichś szczególnych praktyk, każda przeżywa te same problemy ze strunami głosowymi, zachowaniem dzieciaków itd itp. Zapomniałaś pewnie dodać o pytaniach w stylu "Czy ja mogę napisać to na kolorowo?" albo "Czy mogę pisać po tej stronie, gdzie mi pisak prześwituje?" - na początku wkurzające, w gimnazjum za nimi ryczałam z tęsknoty...
Też przerabiałam ten opis przyrody z PT. Dzieci jęczały "Najpierw kosmos, teraz słońce, nuuuudy"...Ja też się nudziłam;) Najfajniesze były przerwy i lekcje z ortografii
Aleksandro, w gimnazjum przynajmniej można używać ironii i złośliwości. W podstawówce, niestety, ironia nie była dla nich czytelna...No i w gimnazjum ujdzie ci na sucho mówienie do nich "Głupi jesteś", "Zacznij myśleć", "Uważaj, bo się spocisz" - przynajmniej mi uchodziło na sucho...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Sob 12:47, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Nie, tego mówić nie zamierzam. Przynajmniej taki mam program minimalny Wink
A co do złośliwości, bardziej obawiałabym się, że to oni użyją swojej Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ita




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z choinki urwana

PostWysłany: Sob 17:26, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Co ty, przynajmniej dla mnie - nikt nie był złośliwy. W gimnazjum co najwyżej usłyszałam, że jestem niemiła i ich nie lubię, ale chwilę potem jęczeli, żeby im lekcje prowadzić, bo ponoć ciekawe.
Nie zamierzasz z nich drwić? Ja też nie zamierzałam - samo tak jakoś przychodzi... Ale co mnie to wszystko - jestem po!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Klasyków Strona Główna -> Pogadanki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin